W styczniowym Elle znalazłam znakomity artykuł o odtwórczyni Lizbeth Salander Ronney Mara. Młoda aktorka nikomu nieznana, grająca małe niskobudżetowe filmy zdobyła jakże ciekawą, a zarazem trudna rolę w ekranizacji pierwszej części trylogii Larssona "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", której reżyserem jest jeden z wybitnych twórców David Fincher. Artykuł jest porywający i bardzo szczery z tego względu, iż aktorka odważnie opowiada o trudach związanych w cieleniem się w postać Salander, która jest aspołeczną, niezależną buntowniczką. Mara musiała zmienić diametralnie swój wygląd. Przeszła, również przez bardzo ciężką scenę, w której bohaterka sagi Larssona zostaje brutalnie zgwałcona jak sama mówi: "Po próbach czułam się jak pobita. Dochodziłam do siebie po paru dniach. Ale i tak najbardziej bałam się jazdy na motorze." Aktorka sama o sobie mówi, że jest osobą bardzo wycofaną społecznie co wydaje mi się w pewnym stopniu pomogło jej w zrozumieniu Salander.
To co mnie zaskoczyło to zdjęcie, które widzicie u góry. Dlaczego? Ponieważ tak właśnie wyobrażała sobie Larssonowską Lizbeth Salander. Jak sami się domyślacie to świadczy o całkowitej determinacji Mary w doskonałym odtworzeniu i zrozumieniu swojej bohaterki.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła." Wisława Szymborska
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz